Rozwój technologii to także wzrost zagrożenia i spadek bezpieczeństwa panującego w sieci. Nowe grupy zajmujące się czerpaniem zysków z cybernetycznych przestępstw planują swoje działania nie tylko jako wymierzone w instytucje i spółki, ale również w prywatne podmioty.
Problem nasila się, gdy bagatelizujemy zagrożenie i korzystamy ze słabej jakości zabezpieczeń. Wystawiamy się w ten sposób jako cel dla kolejnych ataków hakerskich, często strasznych w skutkach.
Skomplikowany kod wyskakujący na ekranie, pojawiające się informatyczne pojęcia czy tez film sprawcy to sposób przedstawienia hakerów w Hollywood. Niestety, ataki cybernetyczne nie mają niczego wspólnego z takim właśnie obrazem. Najczęściej na celowniku znajdują się konta bankowe czy też karty płatnicze. Dla przeciętnego człowieka moment ataku jest prawie niedostrzegalny.
Niektóre ataki hakerskie faktycznie wyglądają efektownie, ale w wypadku firm. Zabezpieczający się przed nimi dostrzegają zagrożenie. Rozpoczyna się w tej sytuacji wyścig z czasem. Po jednej stronie znajduje się ochrona danych, po drugiej człowiek, który chce je wykorzystać lub też zniszczyć.
Jeżeli mówimy jednak o przeciętnych użytkownikach sieci – rzecz rozchodzi się o złamanie haseł do popularnych portfeli elektronicznych, poczty czy też konta bankowego. W zależności od zakresu działania będą one mniej lub bardziej bolesne. Są jednak często powiązane ze sobą (w momencie, gdy posiadamy podobne formy zabezpieczenia do kilku kanałów w sieci) i właściwie nieodczuwalne, dopóki nie zdziwi nas pomniejszony stan konta.